otwarcie wystawy: piątek, 14.11.2025, godz. 19:00
wystawa: 14.11.2025 – 09.01.2026
kurator: Adam Jaśkiewicz
organizator:

partner:

miejsce: Galeria Piekary
ul. Św. Marcin 80/82
CK Zamek, Dziedziniec Różany
61-809 Poznań
wystawa czynna pon. – pt. 10 – 18
Zorganizowano we współpracy z Galerią Olimpus

Z okien pracowni profesora Ryszarda Hungera mieszczącej się na dziesiątym piętrze wieżowca na łódzkim Teofilowie rozpościera się niezwykły widok na miasto. Ilekroć spotykamy się w tym miejscu, żeby porozmawiać o nowych obrazach, tylekroć przypominam sobie tytuł wystawy profesora, którą jakiś czas temu widziałem w Muzeum Nadwiślańskim w Kazimierzu Dolnym: „Znaczenie miejsca”. Czy to istotne, gdzie się tworzy? Odpowiedź jest oczywista – tak, ale w przypadku twórczości Ryszarda Hungera każde miejsce, z którym artysta jest lub był związany, ma szczególną wagę. Na przestrzeni lat tych miejsc pojawiło się kilka: Toskania, Kazimierz Dolny, Mazury, Łódź…
Każde z nich jest ważne i każde przeniknęło do materii malarskiej, każde też łączy się z obrazowaniem. Potrzebna jest do tego wrażliwość i czułość właściwa tylko artystom. Wiąże się to bezpośrednio z zagadnieniem „elementu dodatkowego” w malarstwie, o którym pisał Kazimierz Malewicz w „Świecie bezprzedmiotowym”. Twórca poddany działaniu elementu dodatkowego jest zdolny do zmiany artystycznego punku widzenia. Oddziałujące na artystę zjawiska otaczającego świata tworzą ów element dodatkowy, zmieniając stosunki pomiędzy tym, co świadome, a tym, co podświadome; tym, co jest zgodne z naturą, a tym, co poza nią wykracza. Inaczej rzecz ujmując, artysta przeczuwa – postuluje zmianę, często niezrozumiałą dla współczesnych. Zmianę, która bywa odbierana negatywnie i dopiero po czasie odkrywa przed widzem ukrytą wcześniej wartość.
Jak dalej pisze Malewicz: „człowiek tym różni się od przyrody, że wydaje się pewny swej świadomości, czego nie można powiedzieć o otaczającej nas naturze. Pomiędzy nią, a człowiekiem powstaje zdecydowana opozycja, ponieważ człowiek nie potrafi uznać siebie za integralną część większej całości (…)”. Twórczość Ryszarda Hungera głęboko zakorzeniona w praktyce malarstwa abstrakcyjnego od najwcześniejszych etapów eksploruje obszar natury i otoczenia, traktując je jako źródła inspiracji.
W latach 70. i 80. XX w. Hunger maluje cykl „Okno”, w którym udaje mu się połączyć ekspresjonistyczne składniki z wartościami wyrosłymi z kultury śródziemnomorskiej.[1] To zestawienie zgeometryzowanego motywu okiennej ramy z organicznym pejzażem. Okno nabiera w tych pracach ciężaru metafory: funkcjonuje jako przedmiot – realne przedstawienie, ale pozwala ujrzeć rzeczywistość wyobrażoną, wyabstrahowaną, osadzoną w krajobrazie. Uproszczony krajobraz – pejzaż pojawia się w pracach Hungera w kolejnych latach, w kolejnych cyklach artysty: „Miejsca pamięci”, „Imago”, „Architektony”. Z czasem okno znika. Zostaje świat za oknem.
Gdy rozmawiamy o nowych obrazach, profesor bardzo powściągliwie, z ogromną precyzją, tak charakterystyczną dla jego geometrycznych prac, wyznacza obszar rozmowy: kompozycja – równowaga – kolor. I patrzy za okno.
— Niech pan popatrzy na te budynki — mówi — to tak jak na tym obrazie: „Architektony” oparłem o Strzemińskiego, ale kolory zupełnie inne – co pan myśli?
Szybko przywołuję z pamięci zasady złotego podziału i założenia rytmu czasoprzestrzennego, równocześnie patrzę w tym samym kierunku, który wskazuje profesor. I widzę: konkret – architektura – miejsce.
I znów wraca Malewicz: „gest plastyczny wyraża się w liniach, płaszczyznach i bryłach, tworzących najrozmaitsze formy statyczne, dynamiczne, zróżnicowane pod względem barw, odcieni, struktur, faktur oraz systemu barw.” Z jednej strony surowa abstrakcja, czysta geometria, z drugiej zaś realny pejzaż i znów – znaczenie miejsca… Malewicz, Strzemiński…
Ciągłość, tradycja, świadomość duchowego pochodzenia. Są to niezwykle istotne aspekty w twórczości artystów. Marcin Król w eseju „Do nielicznego grona szczęśliwych”. konstatuje, że nie ma pewności, czy powstanie wielkich dzieł wymaga wielkich lektur ani czy jakość wymaga ciągłości, ale pewne jest, że tylko nieliczni twórcy kultury działali samotnie. Duchowa tożsamość wiąże się z miejscem, miastem, ale przede wszystkim ze środowiskiem. Świadome korzystanie z dziedzictwa kulturowego pozwala na ciąg dalszy.
Profesor pokazuje kolejne płótna, najnowsze, poświęcone Stanisławowi Fijałkowskiemu. Odczytuję je trochę jak hołd, ale równocześnie myślę o przemijaniu i pamięci w sztuce.
Uczeń i przyjaciel Hungera, Piotr Kotlicki, w tekście o twórczości profesora „Dzielimy opowieść na części” użył prostego, ale bardzo celnego sformułowania: „Profesor zajmuje się abstrakcją. Link do rzeczywistości ukryty jest w każdym obrazie.”
To bardzo współczesne i nowoczesne. Link do rzeczywistości – metaforyczny klucz. Przenikanie się wszystkiego ze wszystkim, wszystko, wszędzie, naraz. Zgiełk świata i odnaleziony sens. Jasny i czytelny tylko dla uważnych obserwatorów. Ale też bardzo niebezpieczny przywilej nowoczesności, kuszący twórców zauroczonych lub tkwiących w pułapce sztucznej inteligencji. Zagrożenie dla prawdziwej sztuki? W rozmowie z Piotrem Grobińskim profesor i to wyjaśnia: „były różne fortepiany mechaniczne, które owszem – grały, ale bardzo schematycznie. Jeśli pianista ulegnie emocjom zapisanym w muzyce, emocjom swoim i publiczności, wpadnie w trans, to zagra niepowtarzalnie. Chopin zapisał nuty, ale nie muzykę. Musi być ktoś, kto ją zagra. Dlatego bardzo cenię dyrygentów, mój ulubiony to Claudio Abado. On twarzą, ręką, całym ciałem prowokuje muzyków, żeby grali, jako on chce. Podobnie jest z malarstwem.”
Najważniejsze – wciąż widzieć świat. Ciągle i na nowo.
Adam Jaśkiewicz
