Stulecie Sterna

Prace Jonasza Sterna (1904-1988) z lat 40.-80.

Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie, 07.04-29.05.2005

partner: Galeria Piekary


„STULECIE STERNA – WIEK XX”

Daty życia Jonasza Sterna, 1904 – 1988, objęły niemalże cały wiek XX. Spójrzmy na twórczość artysty nie jako na ilustrację tego stulecia, lecz z odwrotnej perspektywy. To ten wiek dostarczył tematów niezwykłemu dziełu, które pozostawił po sobie ten brnący poprzez historię artysta. Ów wiek, jego mitologie, fascynacje i tragedie, odcisnęły wyraźne piętno na życiu Sterna. Były to w kolejności pojawiania się: komunizm, awangarda, wojna i holocoust, nowoczesność, polityka, pamięć. Nie następowały w wymienionym porządku, czasami się przeplatały. Niektóre trwały dłużej, niektóre krócej, inne powracały, jeszcze inne pozostawały niezmienne, choć zmieniał się świat wokół. Bo przecież minęło ponad osiemdzisiąt lat burzliwego stulecia. Stulecia, którego początek jak i koniec trudno ustalić. U progu lat dwudziestych tak pisał o tym Tadeusz Peiper – „Wiek dwudziesty nie umiał przyjść na świat. Czternaście lat po swoim chrzeście embrojonował jeszcze w ogonie swego poprzednika. Był cieniem jego ciała, echem jego głosu. Nie posiadał własnego oblicza, posiadał tylko własny numer: dwadzieścia.” Gdy Jonasz Stern umierał w końcu lat osiemdziesiątych, trwała dyskusja o końcu, nie tylko Wieku, ale też Historii.

Komunizm – był pierwszą fascynacją młodego Jonasza Sterna. Jeszcze przed studiami w krakowskiej ASP zetknął się przyszły artysta z ruchami lewicowymi. Doświadczył biedy i ciężkiej pracy fizycznej. Na Akademię wstąpił jako człowiek już uksztaltowany w swych poglądach, o skrystalizowanej wizji świata. Spotkał w Krakowie podobnie myślących młodych ludzi. Wszystkich ich połączyła kolejna pasja. A była nią – Awangarda. Stworzyli ugrupowanie, które nazwali Grupa Krakowska. Jednym z mitów awangardy było społeczne zaangażowanie, radykalizm, jak i chęć zbudowania nowego, lepszego świata. Stąd prace o bezrobociu, strajkach, głodzie, najczęsciej grafiki. Dziełom towarzyszyły wystąpienia, protesty, pragnienie zmian. O ich charakterze zaświadcza wydana przez Grupę Krakowską ulotka pierwszomajowa z roku 1934. Czytamy w niej – „Artyści niezależni, którzy nie zrezygnowali i nie chcą zrezygnować ze swego społecznego stanowiska artystycznego, muszą szukać oparcia w tej klasie społecznej, która jest awangardą nowego ładu społecznego, w proletariacie. [   ] Artyści niezależni, w jednolitym froncie, bez różnicy przekonań politycznych, w obronie swej niezależnej twórczości, muszą ruszyć razem z robotnikami i chłopami w dniu 1 maja, dokumentując swoją wolę w walce o prawo do życia, o prawo niezależnej twórczości.” Ulotkę kończyły hasła – „Niech żyje sztuka niezależna! Niech żyje sztuka rewolucyjna! Niech żyje jednolity front niezależnych artystów z robotnikami i chłopami.” Zaangażowanie w radykalny ruch społeczny spotkało sie z represjami władz. Najdotkliwsza dotknęła Jonasza Sterna. W roku 1938 został aresztowany i przewieziony do obozu dla więźniów politycznych w Berezie Kartuskiej. Po półrocznym pobycie zwolniono go w wyniku interwencji środowisk twórczych. Z więzienia wyszedł we wrześniu 1938 roku. W Paryżu trwała właśnie miedzynarodowa wystawa surrealizmu. Za rok miała wybuchnąć, druga już w tym stuleciu, wojna światowa.

Wojna i Holocoust, były najtragiczniejszymi doznaniami historii, jakie przeżył Jonasz Stern. Jego indywidualnym doświadczeniem stało się zagrożenie życia, codzienna walka o przetrwanie, rasistowskie prześladowanie. Wszechobecna śmierć. Zatracenie wszelkich wartości. Ten czas naznaczony zostanie wydarzeniami na trwałe definiującymi przyszłość. Podczas likwidacji lwowskiego ghetta Stern przeżył własną śmierć. Uniknął kuli w trakcie rozstrzelania. Z tym piętnem żył ponad czterdzieści lat. Pragnął zapomnieć. Chciał żyć, tworzyć, być szczęśliwym, mieć marzenia. Jedną z form zapomnienia stała się sztuka, sztuka nowoczesna.

Nowoczesność to formacja, w której odnalazł się twórca po powrocie do Krakowa. Był on łącznikiem pomiędzy generacją przedwojennych radykałów a artystami wstępujacymi dopiero na scenę. W swych poszukiwaniach twórczych bliski był abstrakcji i surrealizmowi. Z tych dwóch wielkich narracji najwiecej wynieśli artyści z kręgu nowoczesności. Powojenna formacja artystów niezbyt chętnie używała słowa awangarda, dla niej wyrazem współczesności była nowczesność. Artyści tego kręgu uważali, że Awangarda jest już formacją historyczną, mieli dla niej wielki szacunek, lecz chcieli podążać własną drogą. Pod koniec 1948 roku zorganizowali w krakowskim Pałacu Sztuki wystawę sztuki nowoczesnej. Ekspozycja, która miała się stać zaczynem nowego, okazała się podsumowaniem zamkniętego właśnie rozdziału. Zmiany na scenie politycznej: obradujący w trakcie wystawy Zjazd Zjednoczeniowy przyniósł nową wizję zarówno kultury jak i sztuki. W roku następnym zadekratowano Realizm Socjalistyczny. Stern zafascynowany w młodości radziecką awangardą nie takiego importu się spodziewał. Sztuka realistyczna w formie i socjalistyczna w treści nie odpowiadała jego ideałom. Tymbardziej, że na przełomie lat 1948/1949 przebywał na stypendium w Paryżu, gdzie zapoznał się z najnowszymi trendami. Oglądał obrazy surrealistów i abstrakcjonistów. One, a nie dyskusja w Nieborowie stały się dla niego bodźcem. W tym uroczym miejscu zapadły krępujące sztukę polską decyzje. Krąg artystów nowoczesnych: Stern, Jarema, Kantor został zepchnięty na boczny tor. Nastał czas Ogólnopolskich Wystaw Plastyki.

Polityka – ta w różnych postaciach pojawiała się w życiu atysty. Obecna była od czasu studiów. Zaangażowanie i pragnienie przemian szło w parze z polityką represji. Fascynacji komunizmem towarzyszyło rozczarowanie, kiedy przedstawiciele tej formacji przejeli w powojennej Polsce władze. Polityka kulturalna eliminująca tak bliską artyście sztukę nowoczesną, nie była tą, o której marzył w młodości. Narzucona administracyjnie doktryna realizmu socjalistycznego rozmijała się z idealami sztuki zaangażowanej, o którą walczył Stern i jego przyjaciele w trudnych latach trzydziestych. Z nadzieją przywitał nastanie „odwilży”. Kilka płócien zaprezentował na przełomowej wystawie „dziewięciu” w roku 1955. Dwa lata później swym autorytetem wsparł ideę reaktywowania Grupy Krakowskiej. Jako jej wieloletni Prezes, był buforem pomiędzy ambitnym stowarzyszeniem twórczym a niechętną władzą lokalną. Polityka dosięgła Sterna w pamiętnym roku 1968, stracił bowiem wówczas stanowisko prorektora krakowskiej ASP. Kolejne jej ukąszenie nastąpiło na początku stanu wojennego. Sędziwy artysta miał nieco inne zdanie na temat działalności Galerii Krzysztofory. Kiedy większość członków Grupy wypowiedziała się za wyciszeniem aktywności, Stern się temu przeciwstawił. Miał swoje poglądy i trwał przy nich, choć czasy się radykalnie zmieniały. Zmarł w roku 1988, kilka miesięcy przed obradami Okrągłego Stołu, w przededniu upadku Komunizmu, idei, której zaufał, i która wielokrotnie go zawiodła, a której na swój sposób pozostał wierny. W latach trzydziestych namalował satyryczny obraz przedstawiający Adolfa Hitlera, w latach pięćdziesiątych nigdy nie sportretował Józefa Stalina. Kiedy umierał, pozostawiał po sobie obrazy pełne mistycyzmu, pamięci, nostalgii i wspomnień.

Pamięć jako temat, powróciła w roku 1964, po ponad dwudziestu latach od tragicznych wydarzeń związanych z likwidacją ghetta lwowskiego. W tym roku powstał obraz Dół. Odległa reminiscencja wydarzeń z dnia 1 czerwca 1943 roku, najtragiczniejszego dnia w życiu artysty.

Kilka lat przed śmiercią stworzył collage Upokorzenie, jedną z najbardziej przejmujących prac na temat zagłady jakie powstały w Polsce. Malował, raczej układał z kostek, Tablice będące nagrobkami zamordowanego Narodu. Ostatni obraz jaki pozostawił to Rok 1941 i 1942 w Kałuszu. Pamięcią powracał on nie do dzieciństwa, raz na zawsze utraconego, lecz do koszmarów wojny, Czasu Zagłady. Co jednak charakterystyczne dla twórczości Jonasza Sterna, wspomnienie i pamięć miały także charakter metafizyczny. Tragicznej dosłowności towarzyszyła poetycka wizja, klęsce i śmierci, apoteoza życia. To był także czas, w którym artysta wskazywał na swe korzenie, zapomniane nieco w dniach heroicznej awangardy i burzliwej nowoczesności. Kompozycje powstałe w tym okresie nie były już tylko geometrycznym układem plam barwnych. Osadzone były w Historii, Literaturze, a niekiedy, jak w wypadku obrazu Mojżesz, także i Starym Testamencie. Stern myślał podobnie jak Tadeusz Kantor, którego przedostatni spektakl nosił proroczy tytuł Nigdy już tam nie powrócę.

Włodzimierz Nowaczyk [luty 2005]